Każdy dzień

Dzisiaj rano myślałem co będę robić.

Ale nie namyślałem się zbyt długo.

Nie mam na to czasu.

Dla mnie cenna jest każda minuta życia,

każda pojedyncza sekunda.

Mam AIDS.

Patrzę z boku na tych wszystkich ludzi.

Zabieganych, zmartwionych kłopotami codziennego życia,

po prostu zmęczonych życiem.

Ludzi, dla których dzień jest tylko kolekcją godzin.

Choroba nauczyła mnie cieszyć się wszystkim.

Najprostszymi rzeczami, których przedtem nie dostrzegałem.

Mam AIDS, czy to wyrok?

Z każdym przeżytym dniem moja nadzieja wzrasta.

Może jednak nie jestem chory?

Może choroba się cofnęła?

Może lekarz się pomylił?

W głębi duszy zarzucam Bogu,

dlaczego to ja muszę tak cierpieć.

Oczekiwać na śmierć,

która ma być zbawieniem.

Rachunek sumienia i wynik- niczemu nie jestem winien.

Całe życie przed chorobą żyłem jak wszyscy.

Byłem wtedy roztrzepanym studentem,

dopiero co wchodzącym w dorosłe życie.

Zwykłym uczniakiem z głową pełną marzeń.

Minęły 2 lata od chwili,

gdy się dowiedziałem, że mam AIDS.

Zaraziłem się przez brudną strzykawkę.

Na imprezie ktoś wstrzyknął mi jakieś świństwo.

Pewnie jakiś narkotyk.

Ja wcale tego nie chciałem.

Szybko wyciągnąłem igłę.

Ale nie w tym tkwi problem.

Strzykawka była brudna.

Zakażona.

Teraz idąc ulicą,

obcy ludzie wytykają mnie palcami.

Bo w małym miasteczku wieści rozchodzą się szybko.

Słyszę tylko: „Odsuńcie się! On ma AIDS!

On jest zakażony! Precz stąd!”

Wszyscy mnie już skreślili.

Dla nich już umarłem.

Poddałem się bez walki.

Ale ja dalej żyję!

Nie uśmiercajcie mnie!

Nigdy nie miałem dziewczyny.

A bardzo bym chciał.

Obecnie nie mam marzeń,

bo wiem,

że nie zdążę ich już spełnić.

Mam AIDS.

I chcę żyć.

                                                         Cathrin J.

                                                         klasa III a

Każdy dzień